no tak, zamierzałem coś napisać o zmianie studiów jednak potem doszedłem do wniosku że nie ma sensu Was zanudzać a potem dostałem komentarz od b3x’a .. plus dużo ostatnio czytam wypowiedzi na temat „czy iść do PJWSTK”, „czy wybrać tę uczelnię” itd… także postanowiłem Wam przedstawić „moją wersję wydarzeń”.
pierwszy kontakt z PJWSTK miałem będąc w drugiej liceum. Moja mama usłyszała od kogoś że w pewnej uczelni w Warszawie organizowany jest kurs otwarty z języka japońskiego. Dowiedziała się i moi kochani rodzice mnie zapisali. Podczas tego kursu prowadzonego przez Panią Kikuno Moritę oraz Panią Ewę Mackiewicz miałem okazję siedzieć wśród aktualnych (w tamtym czasie) studentów PJWSTK. Wrażenie jakie na mnie wywarli było piorunujące (nie licząc faktu że takich zajęć jak z tamtą grupą nie miałem nigdy i nigdy mieć nie będę… to było coś niesamowitego za co bardzo dziękuję życiu że dało mi tego doświadczyć). Podczas zajęć i po zajęciach słuchałem ich rozmów o uczelni, sam pytałem o jakieś tam bzdety etc. Po pół roku kursu w związku z moimi „cudnymi” wynikami w Liceum zostałem od kursu brutalnie odcięty… no cóż, coś za coś ;)
W tamtym momencie już wiedziałem że muszę iść na tą uczelnię. Liceum i klasa matematyczno-fizyczna pokazały mi że nie mam co się wiązać z matmą więc na żadna politechnikę się nie dostanę a wybór czegokolwiek „byle było” nie mieści się w moich przekonaniach więc dążyłem do pejotu… Nie ma co ukrywać, nigdzie indziej bym się nie dostał właśnie ze względu na moją marną przyjaźń z matematyką. I tak oto postanowione.
Na uczelni miał miejsce egzamin wstępny. Matematyka, Informatyka, Angielski. Do matematyki przygotowywałem się z pomocą ludzi z IRC’a i bodajże grona i przygotowali mnie świetnie. Informatykę i angielski miałem bliski maxowi punktów więc wyszedłem z egzaminów bardzo bardzo happy. Dodam że szedłem do grupy anglojęzycznej (powód: dyplom angielski, wtedy jeszcze sądziłem że ma to większe znaczenie i nadal przy tym obstaje). Dostałem się do grupy i przyznam że chyba nie mogłem trafić do lepszej. Poznałem niesamowitych ludzi, różnych ludzi o różnych spojrzeniach. Od każdego uczyłem się czegoś nowego… ludzie „coś” robili.. to było coś pięknego. Po kilku miesiącach nauki wpadłem na plakat dotyczący spotkania Koła Project-Management. To koło proszę ja Was odmieniło moje spojrzenie na całą moją przyszłość zawodową (i w dużej mierze tę poza zawodową). To dzięki temu kołu trafiłem na wykład „Alchemia Kariery” Pana Grzegorza Turniaka. To dzięki temu kołu dowiedziałem się że jest coś takiego jak Prince2 czy też byłem na darmowym kursie z Instalacji i obsługi microsoft project servera.
Przez ten pierwszy okres na uczelni kształtowała się moja wizja rzeczywistości z którą przyjdzie mi się zmierzyć. Ta uczelnia bardzo szybko pokazała mi jak wygląda rzeczywistość. Pokazała mi gdzie można sobie wsadzić „dyplom” jeśli nie ma się doświadczenia. Ta uczelnia (czyli w większości – ludzie których dzięki niej poznałem i sposób w jaki prowadzący podchodzą do studentów) pokazała mi jak kształtować swoją drogę i tak oto po 2 latach inżynierskich dziennych opuściłem pjwstk.
Przez te dwa lata dostałem dwie prace etatowe, uczestniczyłem w darmowych kursach (dzięki uczelni), brałem udział w kilku projektach studenckich, uczestniczyłem na spotkania koła Project-Management i ciągle coś robiłem… Uczelnia ta skupia w sobie wielu różnych ludzi. Każdy z tych z którymi przebywałem był inny i od każdego czegoś nowego się dowiadywałem..
Cały czas pracowałem. Nad sobą, nad swoją wizją przyszłości i rozumieniem tego co się dzieje. Dostałem od tej uczelni to czego chciałem no i mogę dodać też dla tych którzy mają wątpliwości : tak, dostawałem oferty pracy „tylko dlatego że studiuję na pjwstk” (tak, kiedyś w CV miałem tylko studia :]).
Dzięki temu wszystkiemu co wyniosłem do tej pory zobaczyłem jak wiele można wynieść ze studiów i postanowiłem zmienić kierunek. Owszem miałem zaległości na PJWSTK (głównie matematyka we wszystkich odmianach) ale to nie one zadecydowały o zmianie. Czas i to jak go dziś postrzegam (dzięki uczelni również) sprawił że postanowiłem ruszyć ku innemu kierunkowi. Postanowiłem zając się teraz czymś co będzie bliższe temu co robię. I tak trafiłem na Marketingu w Polish Open University. Powodów wyboru akurat tej uczelni też było wiele. 40% zniżki na MBA, bardzo fajna forma zajęć zaocznych e-learningowych która idealnie wpasowala się w mój aktualny tryb życia (o której pisałem w poprzednim poście) no i wiele wiele innych….
Pytanie, czemu nie zrobiłem Inżyniera. Żeby zrobić inżyniera musiałym spędzić na tej uczelni jeszcze ok 2 lat (przeniosłem się na zaoczne więc ok 1.5 roku zwykłych + ok semestr na zaległości). Najnormalniej w świecie by mi się to nie opłacało zarówno finansowo jak i czasowo. Nie opłacałoby mi się to dlatego że chciałem się dalej rozwijać w tym kierunku jaki miałem w planie studiów (nigdy nie będę programistą czy innym technikiem) i poszedłem w to czym się zajmuję aktualnie i co kręci mnie najbardziej..
Nadal jednak polecam PJWSTK każdemu kto chce się rozwijać w IT i już w trakcie studiów móc znaleźć dobrą pracę. Jednak pamiętajcie, żadna uczelnia nie sprawi że ktoś „od tak Was zatrudni”… najpierw musi do Was dotrzeć a to czy mu się uda zależy tylko i wyłączenie od Was.
Ja mam pewien plan, może kiedyś go opiszę ze szczegółami ale chwilowo nie chcę Was zanudzać, dodam tylko że to co właśnie przeczytaliście to skrócona wersja „skróconej wielokrotnie” wersji … nie chciałem się rozpisywać o 3 rano zwłaszcza że mam jeszcze trochę pracy :)
ps. celowo nie napisałem jacy są wykładowcy i czy jest ciężko. Wykładowcy są różni, tak jak na każdej uczelni. Wg. mnie tutaj są trochę bardziej wyrozumiali dla ludzi którzy są aktywni np zawodowo i z tego względu nie mogą np przyjść na jakieś zajęcie czy oddać pracy w terminie (pod warunkiem że nadrobią). Jednak nie pisałem bo zawsze są jakieś wyjątki. To czy jest ciężko jest z kolei w dużej mierze zależne od tego jak się przyłożycie. To od tego jak zaczniecie i jak poprowadzicie swój tok studiów zależy jakie wrażenia z uczelni wyniesiecie. I pamiętajcie, fakt że niechodzenie na wykłady jest bezbolesny może Wam się odbić w przyszłości. Sam miałem rozmowę raz na której dostałem pytania na które odpowiedzi były na wykładać, nie na ćwiczeniach, na wykładach. Wybór należy do Was.