h1

i po zmianach :)

13 marca, 2008

no i żeby nie trzymać Was za długo w oczekiwaniu ruszyłem szybko z pracami i oto jest nowa, odświeżona wersja bloga. aktualnie jak widać nie jest jeszcze “tak jak być powinno” ale jest już całkiem nieźle i może być już tylko lepiej :)

Kilka rzeczy które teraz musicie zrobić:

  1. Zapamiętajcie nowy adres bloga : http://BLOG.juneja.info
  2. Zapiszcie sobie nowy adress RSS http://feeds.feedburner.com/arvindjuneja
  3. powiedzcie co myślicie o nowej wersji bloga

z góry dziękuję za współpracę :)
w razie jakichkolwiek wątpliwości, wiecie gdzie mnie znaleźć…

także zapraszam na nową, odlotową, krejzolową, fajooską wersyje mojego bloga…

http://BLOG.juneja.info

h1

zmiany, zmiany, zmiany…

11 marca, 2008

tak się zastanawiałem długo nad moim „blogaskiem” i doszedłem do wniosku że jest trochę mało czytelny i jakiś taki… no cóż, 80,000 hitsów trochę go zużyło więc pora na zmiany.

jako że wordpress.com ogranicza mi swobodę działań w płaszczyźnie zmian postanowiłem przejść na … wordpress.org ;)  nie ma lepszego systemu blogowego niż wordpress (każdy chwali co jego, right?).

W związku z tym że bloga piszę głównie dla Was (i w jakiejś części dla siebie) chciałbym Was spytać, co chcielibyście zobaczyć w nowym blogu? O czym chcielibyście poczytać, czego się dowiedzieć. Chciałbym się również dowiedzieć co sądzicie o aktualnym żeby wiedzieć co robiłem źle przez ostatnie hmmm dwa lata? tj od 19 Października 2006… ale ten czas leci..

hmm, chciałem napisać więcej ale jak tak sobie pomyślałem o początkach to mnie naszło na wspomnienia więc idę sobie powspominać :) a Wy w tym czasie podzielcie się ze mną swoimi myślami, z góry za nie dziękuję!

h1

torrent marketing ? :D

5 marca, 2008

tego jeszcze nie było, wyobraźcie sobie że firmy tworzące oprogramowanie do „montowania obrazów płyt” (Power ISO, D-Tools etc.) walczą ze sobą… na torrentach!

jak? Ano mamy np taką grę Assassin’s Creed która wymaga aby użytkownik usunął najpierw wyżej wymienione programy konkurencji a potem zainstalował wersję której release’u jeszcze nie było ;) wszystko to oczywiście ściema bo i bez odinstalowania i ze starą wersją tego programu wszystko działa równie nędznie ;)

czyżby twórcy oprogramowania zrozumieli że z p2p to ciężko wygrać więc postanowili się przyłączyć do ruchu i wykorzystać go na swoją korzyść?

h1

ja to myślę że…

18 lutego, 2008

hm, wróciłem sobie właśnie ze złotych tarasów. Siedziałem proszę ja Was przy Burger Kingu i nagle mija mnie para z olbrzymim wilczurem, takim co pewnie mojego wzrostu był… no i szok, w życiu nie widziałem psa i to jeszcze tak wielkiego spacerującego po centrum handlowym i do tego na piętrze gdzie się je…

Pies był przewodnikiem gdyż była to para osób niewidomych. Był grzeczny i wytresowany i patrzył tylko tam gdzie mu wolno (prawdopodobnie to piętro przeszedł na bezwdechu żeby nie wąchać tych pachnących fastfoodów ;]) więc niby wszystko było ok. Jednak w życiu czegoś takiego nie widziałem więc się zacząłem zastanawiać… i już chciałem coś sobie ustalić w głowie gdy nagle „usłyszałem” dyskusje ludzi siedzących w grupach. Dyskusję podczas których każdy wymawiał swoje zdanie tak jakby myślał o tym od nie wiadomo kiedy. Nagle we wszystich większych grupach wokół ludzie mieli już sprecyzowane zdanie na temat ludzi z psami przewodnikami w centrach handlowych…

i się zastanawiam.. wtf? czy ja żyję w innym świecie gdzie coś takiego jest nowością i wymaga chwili przemyśleń? nie. Otóż po chwili rozglądania się zauważyłem kilka osób siedzących w pojedynkę które tak jak ja siedziały i „prawdopodobnie” zastanawiały się nad tym co przed chwilą zobaczyły…

strasznie mnie to wkurza. Czemu ludzie będąc w towarzystwie na siłę starają się pokazać że mają zdanie na każdy temat (zwłaszcza tak delikatny jak ten) i przez to często gęsto szerzą opinie nie przemyślane, wyssane z palca „żeby nie być gorszym”…

wkurzyłem się.

h1

przytłaczający wiek…

18 lutego, 2008

nie żebym narzekał na swój wiek ;) fajnie jest mieć te 21 lat i być na swoim… człowiek powoli odkrywa i poznaje na nowo wiele części tego świata… jak np. zaczyna rozumieć frazy wypowiadane przez rodziców których do tej pory nie odczuwał jak np. „prąd jest drogi” :)

fajny wiek bo człowiek sam za siebie odpowiada, sam sobie szkodzi, sam sobie ścieli… resztę znacie.

czemu zatem przytłaczający? bo doszło do starcia.. starcia między „boys will be boys” człowiekiem będącym odpowiedzialnym za swoje czyny, decyzje i wszystko inne.. w jednej chwili projektuję procesy związane z finansami, w drugiej rozmawiam z bankiem w sprawie możliwości kredytowania ew. kupna mieszkania a minute później łapię się za moją replikę m16A2 czy odpalam call of duty żeby sobie pograć i się pobawić… jak na osobę w moim wieku przystało ;) pogram pogram, po czym wracam do naszej cudownej społeczności z GoldenLine.pl i znów rozwój, praca, przemyślenia itd…

to wszystko nakręca, wiecie? jestem na GL ponad rok, otacza mnie ponad 250 tysięczna społeczność.. społeczność ludzi aktywnych.. każdego dnia obserwuję co ludzie robią, co zrobili a do czego dopiero się zabierają… widzę ten żar dymiących głów… to jak obejrzenie filmu z Davidem Bellem czy Tonym Jaa przed treningiem… to jak włączenie muzyki podczas biegania.. szybkie tępo podnosi puls, krew uderza, człowiek się nakręca i robi robi i robi…

ale też widzi do czego ma dążyć bo widzi co można osiągnąć…

i tu się odzywa wiek, są pewne ograniczenia których się nie da przeskoczyć (no chyba że ma się 16 lat, jest się aktorem, mieszka w świecie showbizensu za oceanem i kupuje posiadłość za 6 mln funtów)… czego to nie puszczają na mtv… brrr..nie da się przeskoczyć tego że wszystko wymaga czasu, i wszystko było by fajnie gdyby nie fakt że proces „oczekiwania” też zabiera czas.. a czekanie jest nudne… i już człowiek chce pomarudzic kiedy nagle przypomina sobie…

„it’s all about the journey”…

zastanowiłem się kiedyś co by było gdybym np. już dziś od tak kupił sobie mieszkanie, samochód, dopełnił jeszcze kilka innych planów które mam w głowie i nagle stanął w miejscu do którego dąży się przez całe życie… no jak by było, dupnie za przeproszeniem by było… ba, powiem więcej, pewnie nawet nie potrafiłbym tego docenić. No bo jak docenić coś co tak łatwo przyszło? Wydaje mi się zatem że sukces to nie tylko osiągnięcie jakiegoś punktu ale i przejście całej drogi do niego. Sukcesem więc nie będzie kupno mieszkania a dotarcie do momentu w którym będę mógł zarwać noc w mieszkaniu na które ciężko zapracuję… to będzie coś, będę mógł do Was pisać na swoim 32 calowym monitorze na który ciężko zapracuję, to będzie coś… i jak tak o tym wszystkim pomyślę w ten sposób to od razu robi mi się lżej.. przestaje myśleć że „ja chcę już”.. i od razu wszystko wygląda raźniej.

i tak z pisania o wieku doszedłem do podróży jaką jest życie i jaką trzeba przejść jak najprzyjemniej i jak najdłużej ciesząc się tym co nam daje, bez pośpiechu, do celu…

czy coś tam..

h1

tyłek do góry!

18 lutego, 2008

na ostatnim treningu Adidas Flow Academy po jednym z ćwiczeń zacząłem ludziom zwracać uwagę żeby podnosili tyłki wyżej po czym usłyszałem że „a sam jak pokazywałeś miałeś tak nisko…” i się zdziwiłem…

nie powiem czy miałem wtedy tyłek tak jak trzeba ale skoro mówią że nie to znaczy że nie miałem, zaniepokoił mnie fakt że sam tego nie zauważyłem. Zastanowiłem się więc, jak często chcemy komuś coś przekazać, przedstawić nie wiedząc że nieświadomie przedstawiamy to w sposób który jest przez nas samych uznawany za niewłaściwy… jak często mówimy komuś żeby coś zrobił „tak” a gdy ten ktoś właśnie „tak” to coś zrobi krzyczymy „nie, nie tak mówiłem!” …a tak właśnie mówiliśmy… tyle że nieświadomie..

i się zastanawiam, co z tym zrobić… no ja wiem że następnym razem jak pokażę tamto ćwiczenie to sprawdzę czy mój tyłek jest na dobrej wysokości jednak co jak zmienię ćwiczenie? (tu można ćwiczenie i jego pokazywanie przyjąć zarówno dosłownie jak i metaforycznie dla innych życiowych zjawisk)…

jak wykonywać akcję, opisywać akcję i jednocześnie być samemu sobie widzem? myślę że gdybym posiadł taką wiedzę to poznałbym sztukę rozwiązywania konfliktów i zrozumienia czemu ludzie nie potrafią się zrozumieć… no przynajmniej w jakimś stopniu… pomożecie więc? czekam na Wasze opinie…

p.s. ile to można przemyśleń wyciągnąć jak się źle tyłek wypozycjonuje ;)

h1

PJWSTK – dlaczego?

18 lutego, 2008

no tak, zamierzałem coś napisać o zmianie studiów jednak potem doszedłem do wniosku że nie ma sensu Was zanudzać a potem dostałem komentarz od b3x’a .. plus dużo ostatnio czytam wypowiedzi na temat „czy iść do PJWSTK”, „czy wybrać tę uczelnię” itd… także postanowiłem Wam przedstawić „moją wersję wydarzeń”.

pierwszy kontakt z PJWSTK miałem będąc w drugiej liceum. Moja mama usłyszała od kogoś że w pewnej uczelni w Warszawie organizowany jest kurs otwarty z języka japońskiego. Dowiedziała się i moi kochani rodzice mnie zapisali. Podczas tego kursu prowadzonego przez Panią Kikuno Moritę oraz Panią Ewę Mackiewicz miałem okazję siedzieć wśród aktualnych (w tamtym czasie) studentów PJWSTK. Wrażenie jakie na mnie wywarli było piorunujące (nie licząc faktu że takich zajęć jak z tamtą grupą nie miałem nigdy i nigdy mieć nie będę… to było coś niesamowitego za co bardzo dziękuję życiu że dało mi tego doświadczyć). Podczas zajęć i po zajęciach słuchałem ich rozmów o uczelni, sam pytałem o jakieś tam bzdety etc. Po pół roku kursu w związku z moimi „cudnymi” wynikami w Liceum zostałem od kursu brutalnie odcięty… no cóż, coś za coś ;)

W tamtym momencie już wiedziałem że muszę iść na tą uczelnię. Liceum i klasa matematyczno-fizyczna pokazały mi że nie mam co się wiązać z matmą więc na żadna politechnikę się nie dostanę a wybór czegokolwiek „byle było” nie mieści się w moich przekonaniach więc dążyłem do pejotu… Nie ma co ukrywać, nigdzie indziej bym się nie dostał właśnie ze względu na moją marną przyjaźń z matematyką. I tak oto postanowione.

Na uczelni miał miejsce egzamin wstępny. Matematyka, Informatyka, Angielski. Do matematyki przygotowywałem się z pomocą ludzi z IRC’a i bodajże grona i przygotowali mnie świetnie. Informatykę i angielski miałem bliski maxowi punktów więc wyszedłem z egzaminów bardzo bardzo happy. Dodam że szedłem do grupy anglojęzycznej (powód: dyplom angielski, wtedy jeszcze sądziłem że ma to większe znaczenie i nadal przy tym obstaje). Dostałem się do grupy i przyznam że chyba nie mogłem trafić do lepszej. Poznałem niesamowitych ludzi, różnych ludzi o różnych spojrzeniach. Od każdego uczyłem się czegoś nowego… ludzie „coś” robili.. to było coś pięknego. Po kilku miesiącach nauki wpadłem na plakat dotyczący spotkania Koła Project-Management. To koło proszę ja Was odmieniło moje spojrzenie na całą moją przyszłość zawodową (i w dużej mierze tę poza zawodową). To dzięki temu kołu trafiłem na wykład „Alchemia Kariery” Pana Grzegorza Turniaka. To dzięki temu kołu dowiedziałem się że jest coś takiego jak Prince2 czy też byłem na darmowym kursie z Instalacji i obsługi microsoft project servera.

Przez ten pierwszy okres na uczelni kształtowała się moja wizja rzeczywistości z którą przyjdzie mi się zmierzyć. Ta uczelnia bardzo szybko pokazała mi jak wygląda rzeczywistość. Pokazała mi gdzie można sobie wsadzić „dyplom” jeśli nie ma się doświadczenia. Ta uczelnia (czyli w większości – ludzie których dzięki niej poznałem i sposób w jaki prowadzący podchodzą do studentów) pokazała mi jak kształtować swoją drogę i tak oto po 2 latach inżynierskich dziennych opuściłem pjwstk.

Przez te dwa lata dostałem dwie prace etatowe, uczestniczyłem w darmowych kursach (dzięki uczelni), brałem udział w kilku projektach studenckich, uczestniczyłem na spotkania koła Project-Management i ciągle coś robiłem… Uczelnia ta skupia w sobie wielu różnych ludzi. Każdy z tych z którymi przebywałem był inny i od każdego czegoś nowego się dowiadywałem..

Cały czas pracowałem. Nad sobą, nad swoją wizją przyszłości i rozumieniem tego co się dzieje. Dostałem od tej uczelni to czego chciałem no i mogę dodać też dla tych którzy mają wątpliwości : tak, dostawałem oferty pracy „tylko dlatego że studiuję na pjwstk” (tak, kiedyś w CV miałem tylko studia :]).

Dzięki temu wszystkiemu co wyniosłem do tej pory zobaczyłem jak wiele można wynieść ze studiów i postanowiłem zmienić kierunek. Owszem miałem zaległości na PJWSTK (głównie matematyka we wszystkich odmianach) ale to nie one zadecydowały o zmianie. Czas i to jak go dziś postrzegam (dzięki uczelni również) sprawił że postanowiłem ruszyć ku innemu kierunkowi. Postanowiłem zając się teraz czymś co będzie bliższe temu co robię. I tak trafiłem na Marketingu w Polish Open University. Powodów wyboru akurat tej uczelni też było wiele. 40% zniżki na MBA, bardzo fajna forma zajęć zaocznych e-learningowych która idealnie wpasowala się w mój aktualny tryb życia (o której pisałem w poprzednim poście) no i wiele wiele innych….

Pytanie, czemu nie zrobiłem Inżyniera. Żeby zrobić inżyniera musiałym spędzić na tej uczelni jeszcze ok 2 lat (przeniosłem się na zaoczne więc ok 1.5 roku zwykłych + ok semestr na zaległości). Najnormalniej w świecie by mi się to nie opłacało zarówno finansowo jak i czasowo. Nie opłacałoby mi się to dlatego że chciałem się dalej rozwijać w tym kierunku jaki miałem w planie studiów (nigdy nie będę programistą czy innym technikiem) i poszedłem w to czym się zajmuję aktualnie i co kręci mnie najbardziej..

Nadal jednak polecam PJWSTK każdemu kto chce się rozwijać w IT i już w trakcie studiów móc znaleźć dobrą pracę. Jednak pamiętajcie, żadna uczelnia nie sprawi że ktoś „od tak Was zatrudni”… najpierw musi do Was dotrzeć a to czy mu się uda zależy tylko i wyłączenie od Was.

Ja mam pewien plan, może kiedyś go opiszę ze szczegółami ale chwilowo nie chcę Was zanudzać, dodam tylko że to co właśnie przeczytaliście to skrócona wersja „skróconej wielokrotnie” wersji … nie chciałem się rozpisywać o 3 rano zwłaszcza że mam jeszcze trochę pracy :)

ps. celowo nie napisałem jacy są wykładowcy i czy jest ciężko. Wykładowcy są różni, tak jak na każdej uczelni. Wg. mnie tutaj są trochę bardziej wyrozumiali dla ludzi którzy są aktywni np zawodowo i z tego względu nie mogą np przyjść na jakieś zajęcie czy oddać pracy w terminie (pod warunkiem że nadrobią). Jednak nie pisałem bo zawsze są jakieś wyjątki. To czy jest ciężko jest z kolei w dużej mierze zależne od tego jak się przyłożycie. To od tego jak zaczniecie i jak poprowadzicie swój tok studiów zależy jakie wrażenia z uczelni wyniesiecie. I pamiętajcie, fakt że niechodzenie na wykłady jest bezbolesny może Wam się odbić w przyszłości. Sam miałem rozmowę raz na której dostałem pytania na które odpowiedzi były na wykładać, nie na ćwiczeniach, na wykładach. Wybór należy do Was.

h1

delay?

16 lutego, 2008

no tak, ładnie.. gdyby ten blog był moją twarzą to prawdopodobnie nic byście teraz nie przeczytali bo tak go zaniedbałem że zarost zakryłby wszystko… w czym problem? ano sytuacja wygląda tak, codziennie wpada ma mi kilka pomysłów i nie wiem za który się wziąć żeby Wam napisać.. i tak nie piszę nic, dobre co?

to ja może powiem Wam co tam u mnie słychać, zapewne część z Was wie że zmieniłem teraz uczelnię (jeszcze nie do końca bo z pejotu to tak łatwo odejść nie dają) i zacząłem studia na Polish Open University w trybie zaocznym elearningowym. Jak to działa? Generalnie „uczenia działa systemem brytyjskim” (takie ładne marketingowe hasło :]). To między innymi oznacza że mam nie dwa a 4 semestry w roku i mogę wybrać minimum 1 i maksimum 3 moduły na pół roku (tak mi się przynajmniej wydaje)…

czyli sam sobie wybieram które przedmioty kiedy robię i co najważniejsze mam przedmiotów 2 a nie 10. Aktualnie przerabiam moduły „Podstawy Marketingu” i „Ludzie i Przedsiębiorstwa”. Po dwóch warsztatach z obu stwierdzam że lepiej trafić nie mogłem :) przyjemny materiał, super forma przekazu (w końcu online :]), cola, chipsy czy cokolwiek tam sobie wezmę do jedzenia, notowanie na laptopie i co najciekawsze…..

no właśnie, wiecie co jest najciekawsze i najfajniejsze? Zaraz po wykładzie mamy pół godziny (albo i więcej) na rozwiązanie zadań i wysłanie do prowadzącego.. zaraz po tym wszyscy spotykamy się na czata w celu wymiany opinii i dyskusji na temat aktualnego wykładu. I tu się pojawia perełka. Nagle WSZYSCY studenci biorą aktywny udział w zajęciach. Nie ma że ktoś tylko czyta, WSZYSCY piszą, dyskutują, śmieją się, żartują, przekonują itd. To naprawdę niesamowite, w grupach w których jestem na obu zajęciach studenci aż palą się do pracy….. chyba nie ma nic bardziej motywującego….

no i jest forum, a że ja na forach to wiecie, pracuje, to sobie ofcourse przepatrzyłem co tam i jak tam działa… trochę mnie zdziwiło phpby przemo i niezabezpieczony chat ale skoro pewnemu polskiemu bankowi zdarzylo się przesłać hasło plain textem przy szyfrowanym połaczeniu to czemu uczelnia miala by zabezpieczać chata?

co poza tym? a nasz cudny GoldenLine.pl się rozwija. Doszła cudna usługa dzięki której – poza tymi wszystkimi profitami które zyskujecie będąc w naszej społeczności – możecie zarobić, i to nie mało! GoldenFinger (bo tak się nazywa usługa) działa w dość prosty sposób. Wybierasz z listy ofertę pracy i polecasz ją swojemu znajomemu. Jeśli Twój znajomy dostanie tę pracę Ty dostaniesz $ od GL (ile dostaniesz jest zależne od danej oferty, wszystkie ceny są widoczne w tabelce z ofertami).  Jeśli Was to interesuje to zapraszam do przeczytania szerszego opisu pod tym adresem:
http://www.goldenline.pl/goldenfinger/info

ach i to jeszcze nie wszystko! Adidas Flow Academy is back on track! Nasza akademia znów działa (od dwóch tygodni). Zajęła się nami nowa agencja i wszystko wygląda na to że w końcu uda nam się wspólnie zrobić coś jeszcze bardziej niesamowitego niż to co było do tej pory. Zapraszam więc wszystkich na treningi, każda sobota, godzina 11:40 (o 12 zamykamy salę), ulica Koncertowa 4 , Warszawa!

idę się poobijać.

h1

Będzie 20 000?

22 stycznia, 2008

nie wierzę, patrzę i nie wierzę, wylogowałem się, ctrl+f5, ponowne logowanie do google analytics i co? i nadal widzę to samo… od 24 Grudnia, w niecały miesiąc serwis http://www.sobienie.pl ma 19 320 odsłon! po prostu wierzyć mi się nie chce…

anyway, serwis ruszył, są newsy, powoli zapełnia się content, pojawiają się dyskusje na forum, jest ok 70 zarejestrowanych użytkowników i wiecie co? Jedyne o co mnie ludzie pytają to ile z tego mam..

a ja mówię, więcej niż można sobie wyobrazić ;) może nie finansowo ale no bądźmy ze sobą szczerzy, nie robi się serwisu dla społeczności która ma jakieś góra 7 tysięcy ludzi żeby zarabiać na tym jakieś ogromne pieniądze.. no właśnie, więc po co jak nie dla pieniędzy?

a dla ludzi, dla innych którzy tam mieszkają, dla siebie bo też tam czasem pomieszkuję, dla siebie bo odczuwam niesamowitą satysfakcję jak wiem że serwis komuś pomaga… wiecie ile warte jest przejście się po ulicach „swojego miasta” (miasta ^^ ) i usłyszenie że coś tam coś tam na sobienie.pl napisali ? wiecie ile? wiecie ile warte jest spojrzenie na statystyki i usłyszenie w podświadomości „i ja to zrobiłem? wow”….

także jakby ktoś się zastanawiał ile daje to że się pomaga komuś więcej niż Panu Portfelowi (którego serdecznie pozdrawiam, rośnij gruby!) powiem tyle, nie pytaj, pomóż i sam sprawdź ;)

a serwis się rozwija… tak w ogóle to zapraszam!

www.sobienie.pl

p.s. filmy z walki gołoty skasował YouTube ostrzegając mnie że poskarżyło się… HBO… i zagrozili mi postępowaniem karnym jakbym zechciał wrzucić je jeszcze raz… śmiechu warte…

h1

Andrzej Gołota Wygrał…

20 stycznia, 2008

hmm.. wiecie co? dziwna sprawa, nigdy nie przepadałem za gościem.. no bo niby czemu miałbym go lubić? walił poniżej pasa, jego startu z naszym ex prezydentem nie wspominając był po prostu w moich oczach brutalem bez mózgu. Siadam dzisiaj 3:00 do TVP2 i co? No i najpierw jakaś fajna walka w super lekkiej wadze (aż mnie coś ściskało jak zobaczyłem że goście są ode mnie o 10kg lżejsi…)

od taki szybki lekki box. Chwilę potem inna, nudna walka, przepracowałem ją… no ale o, pojawił się Gołota (nagrałem wszystkie rundy…) i co? i nagle gra czysto, co chwile zerka na sędziego… a ten drugi, jakiś cham.. wali jak kiedyś gołota, co chwile faule, coś tam rzuca pod nosem.. i se patrze i myśle, rozwal go anderw… i po chwili z mojej nadzei na to że dziś zobaczę Andrzeja Gołotę na deskach z każdą sec. przeradzały się w kibicowanie naszemu bokserowi do końca walki… I wiecie co? Wygrał tę walkę pod każdym względem… nie wiele to zmienia jeśli chodzi o jego przeszłość ale tą walkę wygrał, 100% zasłużenie… jako że łącznie mam tego z 1,2gb wrzucam tylko ostatnią rundę + ogłoszenie wyników + replaye z całości (+bonus jak się wrzuci, „Jak gołota stracił oko”)…

no i „jak gołota stracił oko”

(po „read more” wszystkie rundy do obejrzenia)

Czytaj resztę wpisu »

h1

Jak się włamać na Gadu-Gadu? Jak się komuś włamać na pocztę?

10 stycznia, 2008

zadaliście kiedyś takie pytanie? A może ktoś z Waszych znajomych zadał? A może jeszcze lepiej, „włamano się Wam na gg”? :) Zawsze mnie bawiło jak ktoś się pytał „Ty a mozesz mu sie wlamac na poczte? na o2 ma…”…

w związku z tym chciałbym wszem i wobec wyjaśnić jeden mały drobny szkopuł. Jeśli ktoś stracił swoje konto pocztowe lub nr gadu-gadu to nie dlatego że ktoś mu się włamał „na nie” a w 99,9% przypadków z własnej winy.

wiecie że „włamanie na pocztę” wymagałoby przełamania zabezpieczeń takich firm jak O2 czy WP… sądzicie że ktoś by chciał podjąć ryzyko tylko po to żeby komuś zrobić kawał? hmm, no ok ale skoro nikt się nikomu nie włamuje to czemu ludzie tracą konta? Z własnej niewiedzy, nieświadomości i ignorancji. Będąc w internecie musicie myśleć o tym co się dzieje. Czy nie udostępniacie ludziom za dużo (hasła gadu-gadu masowo idą na wszelkich p2p gdzie ludzie dla zwiększenia rozmiaru swojeg „Share” wrzucaja całe dyski… omg…), czy aby na pewno macie w miarę solidne i nie zapisane nigdzie hasła… i w końcu, czy korzystacie z sieci w „bezpiecznym środowisku”…

Bezpieczne środowisko to takie w którym wiecie co się dzieje.  Załóżmy że taką siecią dla Was może być Wasza domowa sieć (o ile wiecie co się w niej dzieje….). Sprawdźcie sobie co idzie przez sieć i w jakiej postaci kiedy korzystacie np z banku online… i tak np atakując samego siebie przy pomocy man in the middle można sprawdzić co może zobaczyć każda inna osoba przebywająca aktualnie w tej samej sieci.. nie wiem jak Wy ale mi się średnio uśmiecha że mbank pozwala na podejrzenie stanu konta sprawdzanego na drugim kompie a bzwbk które akurat samą treść stron ładnie sobie koduje to jakimś cudem gdzieś w pakietach wyszło hasło kolegi…  jednak mając tą świadomość warto np. mieć wszędzie inne hasła bo o ile podejrze czyjeś hasło z banku ale nie znam jego ID czy pinu to mogę sprawdzić czy przypadkiem tego samego hasła nie używa w poczcie… i wiecie co? pewnie używa…

i żaden firewall nie pomoże kiedy człowiek sam sobie krzywdę robi…
tak mnie naszło żeby się podzielić chwilowymi przemyśleniami.

Co do analizy banków to niedługo opublikuję coś większego. Jednocześnie zaznaczam że wszelkie testy w żaden sposób nie naruszały bezpośrednich systemów banków ani też ich zabezpieczeń. Były to w większości ataki pasywne na sprzęt stojący w moim domu + arpy do MitM.  

h1

Bądź sobą, to Ciebie chcą.

8 stycznia, 2008

szukasz pracy? szperasz po sieci przeglądając setki ofert, tu coś Ci nie odpowiada, tam za dużo wymagają… oj nie dobrze.. hm, zostawie gdzieś ogłoszenie.. albo wiem, zrobię najlepsze co mogę zrobić.. zarejestruję się na http://www.GoldenLine.pl i poczekam aż praca sama mnie znajdzie.

No i dobrze zrobisz.. powiedz mi tylko co zrobisz jak do Ciebie zadzwoni telefon? Nie wiesz? Ja Ci powiem co robi większość…

Z podwyższonym biciem serca owy telefon odbiera. Udając spokój umawia się na spotkanie po czym po odłożeniu słuchawki z głową czerwoną od krwi i adrenaliną w oczach skacze z radości jednocześnie mało co nie umierając ze strachu… chwila przerażenia, uspokojenie. Analiza tego co się właśnie wydarzyło. Sprawdzamy szafę czy mamy w czym iść. Idziemy na spotkanie. Przed nami stoi przedstawiciel firmy rekrutującej (najczęściej, rzadko kiedy teraz idziemy bezpośrendio do firmy nami zainteresowanej). Człowiek ładnie ubrany i uśmiechnięty. Patrzymy na niego i widzimy że „oo kurde… to to to on/ona.. to to on zadecyduje czy mnie wezmą… jezu… i co teraz? a co jak sie nie spodobam? mamo….”

i co? i wchodzimy na sale, siedzimy skrępowani jakby nam się chciało siku, odpowiadamy szablonowo na wszystkie pytania cały czas z podkulonym ogonem patrząc na rozmówcę który wciąż się uśmiecha…

Ludzie… Przecież nasz rozmówca też jest człowiekiem. Fakt że jego zawód polega na rekrutowaniu NIE POWINIEN dawać mu nad wami ŻADNEJ PRZEWAGI! To on jest tam dla Was, w momencie rekrutacji nie tylko firma jest jego klientem ale i Wy. To jemu zależy żeby Was zachęcić do pracy w tej firmie a rozmowa i testy są po to by sprawdzić (m.in):

  1. czy praca spełnia WASZE wymagania
  2. czy praca się dla Was nadaje

Jeśli więc będziecie zachowawczy, nieszczerzy (co się zdarza bardzo często u osób które są po raz pierwszy czy drugi na takiej rozmowie) i nienaturalni to możecie zrobić i sobie i firmie krzywdę. Sobie bo możliwe że dostaniecie pracę która się dla Was nie nadaje (dostaniecie bo akurat traficie w szablon odopowiedzi oczekiwanych przez odpowiedzi… traficie bo będziecie sypać regułkami których w sieci jest mnóstwo…)… Sobie bo możliwe że NIE dostaniecie pracy która była akurat dla Was gdybyście tylko odpowiedzieli to co naprawdę myśleliście…

Idąc ze świadomością że to spotkanie jest dla Was i że zawsze będą następne w razie potrzeby dajecie sobie taką przewagę że cały świat stoi przed Wami otworem… miejcie odwagę być sobą. Bo to Was chcą zatrudnić, nie szablonowego szaraka który klepie z pamięci i nie ma odwagi podczas rozmowy telefonicznej zaproponować własnego terminu spotkania…

wszystko oczywiście z wyczuciem ;)

ps. zaznaczam że treści i opinie zawarte w tym poście należą tylko i wyłącznie do mnie. Rzeczywiście każdy może rekrutować na swój sposób ale to jak ktoś rekrutuje nie jest ważne, ważne jest jak do tego podejdziemy.

h1

Można? Można…

3 stycznia, 2008

gdyby ktoś podrzucił mi link do serwisu o nazwie Menele.pl to po prostu bym to olał. Gdyby mi ktoś powiedział że oglądał śmieszny film z żulem, po prostu bym to olał… ale że link padł w miejscu w którym każde słowo czytam 10 razy..

jak widać dla każdego jest szansa, a czasem przychodzi z najmniej oczekiwanej strony…
szczerze mówiąc nie wiem na ile prawdziwa jest ta historia ale miło widzieć jak wiele mogą dać ludzie którzy nie tylko patrzą… ale i widzą.

h1

Silent! … night..

27 grudnia, 2007
h1

Udało się?

25 grudnia, 2007

W grudniu zeszłego roku, pod wpływem kilku bodźców (głównie z GoldenLine’u) doszedłem do wniosku że trzeba by rozruszać gminę w której mieszkałem… Gminę Sobienie Jeziory. Pierwsze co mi do głowy przyszło na Warszawskim Gocławiu to postawienie serwisu społecznościowego… no bo co innego mogło mi przyjść do głowy :)

Jednak w związku z tym że jak zawsze miałem nadmiar spraw na głowie postanowiłem poprosić kogoś o pomoc. Zgłosiłem się więc do kolegi Pawła Gawłowskiego który ma firmę E-Solutions. Paweł w moich oczach był – i nadal jest – najbardziej zorientowaną w CMS’ach osobą więc wybór tej firmy i jej zgoda na współpracę wydały mi się 6 w lotku… I nie myliłem się, wybór faktycznie był dobry bo to co chciałem zrobić nie byłoby dla tej firmie problemem jednak miała ona wystarczająco swoich klientów a ja byłem również strasznie zabiegany i nasza komunikacja – bądźmy ze sobą szczerzy – leżała i kwiczała.

I tak czas mijał a serwis nadal nie istniał, zrobiłem za to wizualną jego wersję… ( można podejrzeć szkic tutaj ) i tak powoli szukałem innej drogi… cały czas wspierało mnie kilku niesamowitych ludzi którym chciałbym teraz bardzo podziękować.. przede wszystkim b3x za pomoc mimo własnego natłoku pracy i heh za hosting :] , Basi Karasińskiej za zdalne korekty moich myśli, Borysowi i Przemkowi którzy zaoferowali swoją pomoc przy pisaniu serwisu od strony technicznej, Ewie Chodas za publiczną – medialną – motywację i wszystkim którzy przyłożyli swoje 3 grosze żebym wciąż walczył…

Serwis tak jaks obie postanowiłem ruszył w tym roku. Postawiłem go na Joomli którą jeszcze 2 tygodnie temu widziałem po raz pierwszy w życiu. Daleko mu do doskonałości jednak wierzę że teraz pójdzie już z górki.

Szczerze mówiąc nie mam sił już pisać nawet.. jest25 Grudnia, ostatnie 3 dni spędziłem non-stop w joomli (+przystrajanie choinki i pakowanie prezentów).. nie mam sił…

zapraszam więc do oglądania :

www.sobienie.pl 

a ja wracam do Toy Story… nie ma to jak stare dobre VHS’y…

h1

Wesołych Świąt…

23 grudnia, 2007

żeby nie było że nie złożyłem życzeń itd…

macie coś ode mnie :)

ja Wam życzę (i sobie zresztą też) żebyście tu zaglądali jak najczęściej, żebyście się ze mną dzielili swoimi myślami i żebyśmy w końcu wspólnie pracowali na to co będzie jutro…

do your thing, be yourself i inne takie…

co by nie było, będzie dobrze :)

Wesołych Świąt!

h1

(Neostrada) LiveBox vs Call of Duty

23 grudnia, 2007

No tak, pojechałem do Sobień na święta a tu przywitał mnie livebox… z okazji chwili przerwy mam więc trochę czasu na Call of Duty… i wiecie co? LiveBox nie wspiera Call of Duty 4.

Ale o co chodzi? Ano dodajemy sobie port 28960 tak jak to podają na Port Forward, odpalamy CoD’a i … nagle znajduje nam tylko serwery dedykowane z pingiem od 4000 wzwyż… no i hem, nie wiem jak Wy ale ja miłośnikiem lagów nie jestem więc wyłączam grę i lecę do googla sprawdzić co się dzieje… i wiecie co? Google nie działa… a konkretniej, cała sieć nie działa bo Livebox po próbie wyszukania serwerów w Call’u przywiesił swoje wifi i odpiął wszystkie kompy w lanie (mojej mamy laptop też „stracił sieć”)….

No to co? Szybki telefon na infolinię i dowiaduję się że to wina gry… a to mi niespodzianka… czy mam zatem rozumieć że activision napisał exploita na livebox’a? Czy może szare pudełko jest za głupie żeby wyłapać tyle zapytań do tyyyylu serwerów naraz i po prostu głupieje?

Tak czy inaczej, dziękuję bardzo.  Współczuję wszystkim którzy kupili swoim pociechom Calla na święta i mają w domu livebox’a….

h1

Kloss ratuje po raz drugi :) Artystyczne Projektowanie…

19 grudnia, 2007

ha! ja wiedziałem że jak czegoś trzeba to Krzysztof zawsze wie co i jak a jak nie wie to….wyda książkę która wszystko wyjaśni :) Poprzednim razem pisałem o nim przy okazji książki „Moja praca emigruje do Indii„. Co tym razem sprezentował nam PowerNet? A światowy proszę ja Was bestseller „Artystyczne Projektowanie”. Książka która w aktualnej rozpisce Merlin.pl jest na pierwszym (!) miejscu! (jednak polecam zamawiać ze strony http://powernet.pl :] będzie szybciej). No ale ok, o czym jest ta książka i czemu jest taka fajna? Ano wyobraźcie sobie podręcznik który przedstawia najważniejsze zagadnienia związane z projektowaniem w taki sposób żeby i programista i zaawansowany grafik mogli z niej skorzystać! Taka pozycja która pozwoli programistom – w końcu – zaprojektować wizualnie ładne i estetyczne strony www… Macie tam więc zarówno informacje o doborze kolorów, o typografii itp.. no bomba. Gorąco polecam!

Co ciekawsze, kiedy wziąłem tę książkę do ręki miałem wrażenie że gdzieś coś mi tak no wiecie… no że jakby tak… no aż się wysłowić nie mogę… po prostu miałem wrażenie że już raz chciałem tą książkę przeczytać… no i znalazłem, Slashdot miał okazję wyróżnić tę książkę a w związku z jej fajnością wydano nawet twardo okładkową edycję (za granicą rzecz ajasna)….

tak czy inaczej, jeszcze raz polecam :)

h1

Poszedłem na Hitmana, zastałem Goriona?

18 grudnia, 2007

No nieźle, poszedłem dziś na hitmana.. już pierwsze spojrzenie na plakat mówiło mi że nie będzie dobrze..

Ale może od początku.  Kojarzycie takie nazwisko jak Jason Statham? Ok, trudne pytanie. To może inaczej, kojarzycie takie tytuły jak : Crank, Transporter, Transporter 2, Cellular? Coś tam świta? No więc jest to gość który rolą w filmie Crank przywrócił mi nadzieję że można jeszcze obejrzeć dooooobry film akcji. To się nazywa killer.

Druga postać to Vin Dieasel… jego chyba nie muszę przedstawiać prawda? Fast&Furious, Triple X (xXx) itd..

Idziemy dalej.

Tak wygląda oryginalny Number 47:

a oto filmowy Number 47 (Daniel Alter):

a to Gorion : http://farm1.static.flickr.com/136/329089993_5e0974bbda.jpg?v=0

I no ofence do Pawła, osobiście wydaje mi się że lepiej by zagrał postać czterdziestki siódemki…
Czemu jednak wspomniałem o Vinie i Jasonie? Ten pierwszy jest jak się okazuje dostał rolę „Executive Producera” filmi i powiniene wybrać Jasona do roli Hitmana…

a tak to kicha… nie polecam filmu (ze 3 sceny mi się podobały ale że było ich tak mało to nawet nie przytoczę bo zabiorę komuś całą przyjemność z tego czegoś…)

cytacik na zakończenie:

„you’re quite charming..when you’re not killing people” 

h1

świat pępków..

10 grudnia, 2007

„nie jesteś pępkiem świata”… ile razy to słyszeliście? no właśnie, a wiecie co? właśnie że jesteście pępkami tego świata. Każdy z nas jest małym pępuszkiem tego świata.. „ja? pępkiem tego świata? przecież ja nie jestem nikim szczególnym”.. aa i tu się grucha grubo mylisz…

spójrzcie :

  • wszyscy jesteśmy pępkami tego świata,
  • wszyscy jesteśmy „kimś wyjątkowym” (no bo nie ma dwóch takich samych osób..tudzież pępków)..

WSZYSCY…

kiedy coś jest jakby „pospolite” to nie ma w tym nic nadzwyczajnego.. a zatem nikogo nie powinno dziwić że jest wyjątkowy i że jest pępkiem tego świata..

świat jest pełen pępków a Ty jesteś jednym z nich! :) uświadom to sobie sobie :)

aaa lalala sialalal mnie naszło znowu :)